"Pojechaliśmy z dziećmi na sanki. Gdy mróz odebrał nam czucie we wszystkich kończynach, skierowaliśmy swoje sztywne nogi w stronę samochodu. W domu wpakowałam dzieci do wanny z gorącą wodą i moczyłam do momentu, aż nabrały koloru dojrzałego buraka, a zabawki przestały wpadać im ze zgrabiałych rąk. Korzystając z okazji, że woda w wannie nadal była mocno ciepła, wpakowałam się do niej i rozkoszowałam przywróconym krążeniem. Zanurzyłam się po uszy, nabrałam wody do ust i robiąc gębowy zraszacz - wyplułam strumień do góry. Wtem do łazienki weszła Duża J.
- Skoro umyłaś już zęby - mówię do córki - to zrób jeszcze siku przed snem.
- Ale ja nie chcę - odpowiada.
- A przed kąpielą robiłaś? Bo jak nie, to będziesz budzić się w nocy. - i znów zanurzyłam głowę, nabierając wody do ust.
- Przed kąpielą nie robiłam, bo chciałam jak najszybciej wejść do wody. Wysikałam się w wannie.
Tia... Omal nie oplułam córki pozbywając się jej sików z moich ust.
Bosh, co ja się mam z tymi dziećmi!!! "