środa, 31 grudnia 2014

Niech żyje bal!!!!

Wczoraj podzieliłam się z Wami na funpage'u niespodzianką, którą "uszczęśliwiła" mnie starsza córka:

"Pojechaliśmy z dziećmi na sanki. Gdy mróz odebrał nam czucie we wszystkich kończynach, skierowaliśmy swoje sztywne nogi w stronę samochodu. W domu wpakowałam dzieci do wanny z gorącą wodą i moczyłam do momentu, aż nabrały koloru dojrzałego buraka, a zabawki przestały wpadać im ze zgrabiałych rąk. Korzystając z okazji, że woda w wannie nadal była mocno ciepła, wpakowałam się do niej i rozkoszowałam przywróconym krążeniem. Zanurzyłam się po uszy, nabrałam wody do ust i robiąc gębowy zraszacz - wyplułam strumień do góry. Wtem do łazienki weszła Duża J. 
- Skoro umyłaś już zęby - mówię do córki - to zrób jeszcze siku przed snem.
- Ale ja nie chcę - odpowiada.
- A przed kąpielą robiłaś? Bo jak nie, to będziesz budzić się w nocy. - i znów zanurzyłam głowę, nabierając wody do ust.
- Przed kąpielą nie robiłam, bo chciałam jak najszybciej wejść do wody. Wysikałam się w wannie.
Tia... Omal nie oplułam córki pozbywając się jej sików z moich ust.
Bosh, co ja się mam z tymi dziećmi!!! "

niedziela, 28 grudnia 2014

Święta święta - dupa rozrośnięta.

Tydzień morderczych przygotowań, fortuna wydana na zakupach, łagodzenie stresu zagryzaniem paznokci, czarne placki na skórze od farby do włosów i 20 kg na plusie, czyli  magiczne Święta Bożego Narodzenia czas podsumować. Ale zacznijmy od początku.

sobota, 20 grudnia 2014

Pamiętam i uwielbiam.

obrazek z www.jeja.pl
Pamiętam śnieg do kolan i szczypiący w nosy mróz. Pamiętam kupowanie choinki dokładnie w dzień Wigilii i ubieranie jej przy głośnym śpiewie kolęd. Pamiętam te motyle w brzuchu i ekscytację, że wreszcie przyjdzie Mikołaj i podłoży w nocy prezenty pod przystrojonym drzewkiem. Pamiętam zasypianie czym prędzej i mrużenie oczu na siłę, zrywanie się bladym świtem i budzenie rodziców krzykiem "Mikołaj był u nas!!!". Pamiętam karpia, który przez kilka dni pływał w naszej wannie. Pamiętam też, że nazwałyśmy go z siostrą Sylwester. Był naszym pupilem, którego próbowałyśmy pogłaskać narażając swoje dłonie na odmrożenie z powodu całodniowego moczenia w zimnej wodzie. Pamiętam ten specyficzny, pusty dźwięk, gdy ojciec uderzał karpia drewnianą pałką w łeb. Bez ceregieli robił to w kuchni na naszych załzawionych oczach.

niedziela, 14 grudnia 2014

Co Ja Plotę w klatce

Jest grudzień. Mniej więcej od miesiąca wystawy sklepowe dość skutecznie i rażąc po oczach informują nas, że Święta Bożego narodzenia już tuż tuż. W  związku z tym chciałam zrobić Wam prezent. Świąteczny wpis nie byłby niczym oryginalnym, świetny rysunek w paincie, wprost spod mojej utalentowanej ręki - również nie. Postanowiłam zatem zrobić coś, czego nigdy w życiu nie podejmowałam się, czyli nakręcić filmik poklatkowy. Ode mnie dla Was. W głowie ułożyłam  konspekt, wyobraziłam sobie świetny i profesjonalny efekt, napisałam scenariusz, wynajęłam fotografa (M może dopisać sobie kolejny fach do CV) i zabrałam się do dzieła. Nic nie szło tak jak zaplanowałam, nic nie trwało też tyle ile zaplanowałam. O przymusie zakończenia pracy nad projektem zdecydowały wypieki. Jeszcze jeden dodatkowy dzień zdjęć i po babeczkach nie byłoby śladu. Albo zżarłyby je dzieci, albo pleśń.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Życie dziecka jest przerąbane!


Mam 35 lat, stałą pracę w korporacji, którą nawet lubię i własne auto. Wprawdzie nie jest to Mustang, ale Oplem też da się jeździć. Nie mam dziewczyny. W tym wieku nie zamierzam angażować się w stały związek. Właśnie teraz jest dla mnie doskonały czas na realizację siebie, weekendowe szaleństwa i jednorazowe partnerki. Jestem zadowolony z życia, które prowadzę i do czterdziestki nie zamierzam niczego w tym temacie zmieniać. W zasadzie - nie zamierzałem. Wszystko zmieniło się kilka lat temu, gdy właśnie wracałem z przerwy na lunch. Jakiś pieprzony niedzielny kierowca staranował mnie na przejściu dla pieszych. Nie było nawet czego ratować. Pękł mi kręgosłup, jakiś pręt przebił głowę... Wiele nie widziałem, bo od razu znalazłem się w dziwnym miejscu. Dookoła było biało, sterylnie, rzekłbym - puchowo.