piątek, 31 stycznia 2014

Jak zaliczyć wtopę

Byliśmy niedawno na imieninach - teściowej :) Było tak, jak na spotkaniach rodzinnych : niewygodne ubrania, białe bluzki z kołnierzem, które zawsze, ale to zawsze! pomimo wszelkich starań - czymś ochlapiesz, rodzina przy stole, konsumuje dwadzieścia dań . Muzyki w tle - brak - starasz się więc przełykać jedzenie jak najciszej i jak najmniej siorbać, a że słychać każde "gul" to już inna, krępująca sprawa :) Poza tą sztywną, garderobianą otoczką - było bardzo miło. :)

środa, 29 stycznia 2014

Zabawy w wojnę

Czy zastanawialiście się kiedyś (pytanie do rodziców), jak ogromny wpływ na dziecko, mają wasze poglądy? Otóż odpowiadam - wasze poglądy są poglądami waszego dziecka. Nawet jeśli jest jeszcze zbyt małe, by zdawać sobie z tego sprawę.

wtorek, 28 stycznia 2014

Kosmici chcą mnie porwać!!!!

Wróciłam właśnie ze spaceru z dziewczynkami. Wiatr hula, a ja przeklinałam, że nie założyłam pod jeansy rajstop, bo do tej pory nie odzyskałam czucia w nogach... Siedzę więc pod kocem, z gorącą herbatą i myślę...o filmie, który niedawno widzieliśmy z M, a był to horror. Nie piszę o nim dlatego, bo był wybitny czy niezmiernie przerażający, bo nas - starych tego gatunku filmowego wyjadaczy - mało co przestrasza, ostatnio częściej bawi...

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Buduar... a co to właściwie jest?

Mamy sypialnię. Tak wiem, nic nadzwyczajnego, ale o niej dzisiejszy wpis... Jak urodziła się Duża J - spała z nami w sypialni pół roku, po czym dostała swój pokój i od tamtej pory w nim mieszka. Normalnym więc było umieszczenie Małej J, tuż po narodzinach, również z nami w sypialni, coby w nocy milion razy nie biegać do drugiego pokoju. Sęk w tym, że Mała J właśnie skończyła 10 m-cy i nadal okupuje naszą świątynię snu...

Akcja!

Poszłam na zakupy z Małą J. Miałam zamiar kupić sobie jakiś fajny ciuszek, bo dawno nie wzbogacałam swojej skromnej garderoby. Chodziłam od wystawy do wystawy i nic nie przykuło mojej uwagi. Mała J zasnęła w wózku, więc miałam odrobinę spokoju, żeby rozejrzeć się za czymś ciekawym. Dostrzegłam fajne spodnie na super szczupłym manekinie, a że mała spała – wsadziłam głowę do sklepu i zapytałam o cenę. Wtedy jakiś niski, gruby facet podbiegł, chwycił za wózek i zaczął z nim uciekać!

Na rodzinę zawsze możesz liczyć!

Pisałam kilka godzin temu o tym, że dosłownie rzecz ujmując – zaniedbałam się, dziś szczególnie :-) Po umieszczeniu wpisu oraz przeczytaniu komentarza, że jest na świecie przynajmniej jeszcze jedna Matka, która przeszła przez ten sam etap :-)  , zrobiło mi się jakoś przyjemniej na duszy. Postanowiłam więc, że zlituję się nad M i Dużą J , i zamiast kanapek – upichcę im jednak jakiś obiad. Szału nie było, bo do ich powrotu miałam niecałą godzinę.

Houston, mamy problem!

Dziś zdałam sobie sprawę z pewnej niepokojącej rzeczy lub pewnych niepokojących rzeczy. Pomijam już fakt, że jestem chronicznie niewyspana i snuję się po domu jak leniwiec. Przeraziło mnie natomiast to, że od chyba 2 tygodni !! nie robiłam sobie makijażu, a układanie włosów obejmuje jedynie związanie je w kucyk na czubku głowy ( Mała J wiecznie wyrywa mi je garściami ). Na myśl o tym, że dzisiejszy dzień będzie wyglądał tak samo, jak dowolnie wybrany dzień sprzed tygodnia czy miesiąca – dostaję mdłości.

Znowu wszyscy zaskoczeni...

Dzisiaj zima zaskoczyła nie tylko drogowców ( którzy przez całe jej trwanie są wiecznie zaskoczeni ), ale i nas. Choć właściwie mniej zaskoczyła – bardziej wkurzyła. W nocy -20 !!! na termometrze, o 8:00 rano wskazywał -17 stopni. Idzie ku lepszemu :D   W każdym razie, postanowiła zadać cios prosto w serce naszego samochodu – akumulator.

Zabłąkany wędrowiec

Ostatnio odwiedził nas niezapowiedziany gość. Wróciłam akurat z dziećmi od lekarza i próbowałam rozebrać córki z zimowych kombinezonów, szalików, czapek i dwunastu warstw ubrań . Zadzwonił domofon.
-Słucham?
- Czy przyjmuje Pani kolędę?
- eeeee…noooooooo…tak tak, oczywiście, że przyjmuję.- WTF?

Relaks - phi! dobre sobie...

Kiedyś uwielbiałam słuchać muzyki. Poprawka – nadal uwielbiam słuchać, ale odkąd pojawiły się na świecie dzieci – robię to rzadko. Kiedyś słuchałam głośno i tego, co lubię. Teraz słucham raczej cicho i tego, czym akurat raczy mnie radio… Nie ukrywam, brakuje mi spokojnego posłuchania głośnej , dobrej muzyki.
Wczoraj postanowiłam zaserwować sobie relaks. Napuściłam gorącej wody do wanny, nasypałam różową sól do kąpieli, ponieważ nie przyciągnę sprzętu grającego do łazienki, musiałam zadowolić się głośnikiem swojego smartphona…  :-) Zamierzałam włączyć sobie jakieś radio tematyczne i posłuchać relaksującej muzyczki. Najpierw kategoria „Polecane”. Ja nie wiem, stara jestem, czy co, ale leciało jakieś trans techno. Brzmiało to trochę tak, jakby włożył ktoś widelec do włączonego tostera, robiąc przy tym spięcie, a drugą ręką rozrzucał aluminiowe garnki na prawo i lewo…

Babskie wieczory źle się kończą...

Rzadko wychodzę z domu na spotkania ze znajomymi.  Może już się zestarzałam albo tak bardzo zasiedziałam się w domu, że odwykłam? W każdym razie – postanowiłam to zmienić. Któregoś wieczoru umówiłam się z koleżanką na babskie pogaduchy :-) . Ponieważ na co dzień chodzę w wyciągniętych bluzkach i legginsach, postanowiłam -dla odmiany - zrobić się na bóstwo. Założyłam sukienkę (rany, jak ja nie znoszę sukienek ) zrobiłam sobie makijaż, zabrałam kupione wcześniej wino, dałam M buziaka na pożegnanie i niczym nastolatka  pofrunęłam na mile zapowiadający się babski wieczór.

Jedzenie wcale nie jest łatwe...

Wszyscy wiemy, że podstawą zdrowego żywienia jest dobrze zbilansowana dieta. Dlatego każda matka staje na głowie, baaa, na rzęsach, żeby przemycić w posiłku  dziecka kilka zdrowych i "ohydnych" składników.  Mądrzy ludzie w TV radzą, by przygotowywać kolorowe, atrakcyjne dla pociech potrawy, dzięki czemu będą je z apetytem zajadać i błagać o piątą dokładkę . Marzenie…

Killer tez musi kiedyś sikać

Ponieważ kilka dni leżałyśmy z Małą J w szpitalu, nie dodawałam wpisów. Postaram jednak to nadrobić. Dziś nie będzie o chorobach, gorączkach, antybiotykach i płaczach! Narzekaniom mówię 3x NIE! Ponieważ jestem nieco wyposzczona pisemnie – może być długo :-) .
Miałam kiedyś psa – Balbinę. Mój pierwszy pies, który był ze mną do końca swoich dni. Żadna 15 letnia przybłęda czy kradziony przez dziurę w płocie milutki, biały szczeniaczek, którego celowo ubrudziłam błotem i ściemniłam mamie, że się przypałętał… Młodość ma swoje prawa a pewna wiedza przychodzi z wiekiem ;-) . Wróćmy do Balbiny. Kupiłam ją na rynku, za całe 5 zł.

Ja Robot

Pisałam wczoraj, że Mała J jest chora. Poszliśmy więc po południu po raz setny do lekarza. W rejestracji wisiała kartka „Uśmiech jest najkrótszą drogą do drugiego człowieka.”  Podchodzę więc i sugerując się tymże napisem - z uśmiechem mówię, że chcę zarejestrować dzieci. Pracujące tam „miłe panie” mają niestety całkowicie nieruchome twarze, jak po nieudanym botoksie. Obawiam się, że uśmiech mógłby sprawić im ból.

Jak nie urok to...

Dziś będzie krótki wpis. Mała J mocno się pochorowała więc latamy z M po lekarzach. Ma wysoką gorączkę, której od wczoraj nie możemy zbić, tak więc weny - brak, czasu - również. Najbardziej martwi nas to, że w piątek skończyła brać antybiotyki z powodu zapalenia płuc :-( a tu znów coś się wykluło. Jak nie wylądujemy w szpitalu, wena powróci :)

Sztuka kichania

KICHANIE. Czy kiedykolwiek, ktokolwiek zastanawiał się nad sposobem, w jaki to robi? Oczywiście, że NIE! Tak samo, jak nie zastanawiamy się nad ziewaniem czy mruganiem oczami. Macierzyństwo jednak pokazało mi, że nawet odruchowe czynności, muszą być czasem kompletnie nieodruchowe :-).

Dlaczego Matka porwała się na blog?

Właściwie nie wiem, co mnie podkusiło.
Może przebywanie na okrągło 24 h z dziewczynkami?
Może chęć wylania z siebie frustracji, która czasem napełnia mnie po brzegi?
Może pragnienie wyżalenia się po całym dniu, spędzonym z nosem w pieluchach, mleku, kaszkach,  ciągłych pytaniach starszej córki "maaamoooo a zrobisz tamto i siamto? maaaamoooo a dlaczego coś tam? maaaamooo czemu nie reagujesz jak szarpię cię za bluzkę? " ?