niedziela, 24 lutego 2019

CISZA

Od ponad półtora roku trwała cisza. Martwa, zimna, czarna, przeszywająca mnie na wskroś i pozbawiająca choć resztek życiowej pasji- cisza. Cisza na blogu, cisza na facebooku. Cisza twórcza...   
    Bynajmniej nie w moim życiu. Przez półtora roku wszystkie siły, finanse, myśli, finanse, działania i finanse, no i oczywiście finanse, skierowane były na jeden cel: wykończenie domu. I siebie przy okazji. Nocowaliśmy na budowie, kąpaliśmy się na budowie, kładliśmy razem panele, malowaliśmy do drugiej w nocy ściany, skręcaliśmy meble, zwoziliśmy tony uzbieranych przez te wszystkie lata rzeczy, wyrzuciliśmy też tony, Bóg jeden wie, w jakim celu magazynowanych szpargałów podpisanych „A nuż się przyda”, przesuwaliśmy meble z kąta w kąt szukając własnego feng shui, aż w końcu zasiedliliśmy się we własnym, okupionym łzami, zmęczeniem, kłótniami i pojednaniami domu.