wtorek, 27 stycznia 2015

M próbuje mnie wykończyć...

- I believe I can fly, uu jeeee, I believe I can touch the sky, jeee - tańczyłam na przeciwbólowej fazie, pląsając po sypialnianym łóżku - I think about it every night and day, spread my wings and fly away - zeskoczyłam z łóżka, położyłam się na dywanie i zaczęłam robić orzełka.
- Ile Ketonali już dziś wzięłaś? - zapytał wchodzący do sypialni M.
- Yyyy, chyba dwa. I jeszcze jedną Solpadeinę. Czemu pytasz? - obróciłam się na brzuch i złapałam się grzywy przebiegającego właśnie obok mnie białego pegaza.
- Nie nic. Tak po prostu. Chyba na dziś wystarczy tych leków przeciwbólowych - zdjął mnie z komody i posadził na łóżku.
- Myślę, że zdecydowanie tak. Głowa przestała mnie boleć, pęcherz również i zbite pośladki po wczorajszym kuligu też nie bolą - wstałam, rozłożyłam szeroko ręce i skoczyłam wprost do turkusowego oceanu, wyłaniającego się tuż  spod mojego łóżka.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Życie dziecka jest przerąbane cz.2

Jeżeli nie czytałeś części pierwszej - zrób to teraz . 

Plan zabicia się w przedszkolu nie był wcale zły, gorzej z jego realizacją. Niby trzydziestka  maluchów, niby tylko dwie przedszkolanki, niby niemożliwe jest upilnowanie takiej gromadki, a jednak zawsze z doskoku przychodziła jakaś kobiecina do pomocy i ciągle czyjaś para oczu bacznie nas obserwowała. Pora posiłków była dla mnie katorgą, bo musiałem jeść te mdłe kotlety plastikowym widelcem, popijać słodkim mlekiem z kartonika, a żeby całkiem zrównać moje ego z dywanem w uliczki, przedszkolanka wieszała mi na szyi gumowy śliniak. Taki z zagłębieniem na resztki spadające z łyżki czy widelczyka, gdy tą reumatyczną ręką próbowałem namierzyć usta i zapakować w nie pociapcianego wcześniej kotleta. I weź jedz coś człowieku, gdy pod szyją capi ci mięso zmieszane z cieknącym po brodzie mlekiem. Skoro samobójstwo musiałem nieco odwlec w czasie, postanowiłem umilić sobie ten okres i nauczyć resztę dzieciaków przydatnych w życiu umiejętności.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Magia, duchy, opętanie?

Magia, czary, duchy, demony, cud - niby nie wierzymy, a jednak jakiś skrawek nas podaje czasem jeden tych powodów, jako przyczynę niewyjaśnionych zdarzeń. Nie zawsze "to tylko zwykły zbieg okoliczności" jest wytłumaczeniem na wszystko, co niewytłumaczalne. Bywa, że nawet zbieg okoliczności  jest mało wiarygodną odpowiedzią...
Wszystko zaczęło się od  Abelarda Gizy. Otworzył on światu oczy, na rzecz błahą, oczywistą, nad którą chyba nikt z nas nigdy się nie zastanawiał i skłonił do snucia tez z tym związanych: poranny oddech. Wieczorem szorujesz dokładnie każdy ząbek, czyścisz nitką dentystyczną szczeliny między kostnym wyposażeniem jamy ustnej, na koniec płuczesz płynem do ust. I co? I choćbyś zeżarł tubkę pasty do zębów i wypił do dna cały płyn - zawsze z rana wali z gęby. Jakby jakaś zębowa wróżka przyleciała i nasrała ci do ust podczas snu. Magia!

środa, 7 stycznia 2015

Zrozumieć mężczyznę...

To był dziwny poranek. W ciągu przynajmniej kilku lat nie zdarzyło mi się nic podobnego, więc mojemu zaskoczeniu nie było końca. Nie o 6.30,  nie o 7.30, nawet nie o 8.00, tylko o 8.30 (gdyby dało się napisać cyfry wielkimi...cyframi, to użyłabym ich właśnie w tym momencie), stanęła przede mną dziwna postać. Niewyraźna, odziana w białą szatę, z jasną poświatą wokół siebie.
- Śśśśśnieeeeeeg... - wyszeptała - śśśśśśnieeeeeg...śśśśśśnieeeeg...- jej głos niósł się po sypialni cichym echem - Mamo! Słyszysz mnie?!
- Co? Kto? Ach, słyszę - Duża J wyrwała  mnie z błogiego i długiego snu - Pada śnieg! Trochę szary, ale pada, a to oznacza, że niedługo będziemy mogły iść na sanki.
- Wspaniale - odpowiedziałam obcinając ją jednym półotwartym okiem i ocierając ślinę z kącika ust.
- A mamo? Skoro Mała J jeszcze śpi - powtórzę słowa córki "SKORO MAŁA J JESZCZE ŚPI", a zauważmy, że była godzina 8:30 - to mogę iść na bajkę?
To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
- Auć! - uszczypnęłam się w policzek.