"Po kilku godzinach jasnym mi się stało
Postu nie odzyskam..."
Do wygrania był kubek z limitowanej edycji i10, a że bardzo chciałam mieć taki...kubek, wzięłam udział w konkursie i moja propozycja została WYRÓŻNIONA :) . Tak, wiem, dziękuję wszystkim za wsparcie i doping. No już, możecie usiąść i przestać bić brawo. W oczekiwaniu na galę rozdania nagród (czyt. listonosza z paczuszką ), wskoczyłam w stosowny strój i przygotowałam sobie mowę, która brzmiała mniej więcej tak:
"Tak, to ja. Gdzie mam podpisać? Okej, to dziękuję i do widzenia"
Wprawdzie obawiałam się, czy nie zabrzmi zbyt patetycznie, ale w końcu niecodziennie mam okazję odbierać taką nagrodę. Po kilku dniach od ogłoszenia wyników do moich drzwi zawitał listonosz. Wygładziłam rękami pogniecioną oczekiwaniem garsonkę, przeczesałam palcami poszarpane przez Małą J włosy, wytarłam naślinionym kciukiem plamę po tłustych dłoniach córek, wzięłam zmiętą karteczkę z zapisaną mową i...odebrałam paczkę. Była to konstrukcja w kształcie sześcianu, zrobiona z grubej warstwy taśmy klejącej, pod którą krył się kartonik. Oczywiście i10 nie byłby sobą, gdyby nie zamieścił na każdej ścianie pudełka swoich uwag, sugestii i oznaczeń. Wyglądało to tak:
Niby zwykły tekst...
...ale po obróceniu...
również całkiem zwyczajny tekst...
Rzeczywiście, ta strona nie była zbyt reprezentacyjna,
w przeciwieństwie do kolejnej, z oznaczeniami, żebym
nie pogubiła się co jest gdzie i wiedziała, z której strony otworzyć...
...no i pogubiłam się. Mój przeciętny, ludzki umysł tego nie ogarnął. Ale
w końcu to od i10, a on nie jest jakimś tam przeciętnym...człowiekiem/pociesznym elefantem*
* niepotrzebne skreślić
Kolejna strona i ...
Bo przecież niczego bardziej nie pragnęłam w chwili otwierania, niż
skrobnąć sobie kilka notatek... Ot takie zboczenie blogera... Kolejna ściana pudełka była kluczowa, bo
zawierała cenną instrukcję, zapisaną szyfrem i rebusem. O tak:
Próbowaliście znaleźć kiedyś początek w taśmie klejącej?
Długo skubaliście paznokciem, zanim udało Wam się odgiąć (taśmę lub paznokieć)?
Zgodnie z instrukcją - próbowałam zedrzeć taśmę. Zdarłam...lakier z paznokci. Już miałam iść za kolejną sugestią i10 i użyć dynamitu, gdy przypomniałam sobie o istnieniu pewnego cennego wynalazku, który kiedyś...no...wynalazł
człowiek. Tak się składało, że go posiadałam (wynalazek, nie tego człowieka) w domu.
Wzięłam więc nożyczki (to właśnie ten wynalazek) w dłoń i ...
...i wyjaśniła się kwestia tajemniczego napisu na kubku, którego ciekawi byli (i pewnie nadal są)
fani bloga #Epizody . Jak widzicie, jest to typowy kubek "proto", tzw. "Kubek prototypowy".
Ale ale. Prosiłam i10 o jakąś dedykację. W końcu jak kiedyś, cytuję: "...zyskają nonsensownie wysoką wartość gdy dostanę Nobla/zawału/wyrok dożywocia!!! " - własnoręczna notatka autora znacznie podniesie wartość kubka (MUAHAHAHAHA), które notabene można kupić na jego aukcji .
A że i10 nie zadowolił się jedną, zbywającą mnie notką...
...sporządził dwie. Jedna jak widać powyżej, a druga...
a druga była osobistą dedykacją, tylko dla mnie, więc pozostawię ją wyłącznie dla siebie.
I nie brzmiała : Gratuluję wygranej w konkursie i pozdrawiam i10 :) *
* a może jednak brzmiała
Kiedy nacieszyłam oczy nagrodą, zrobiłam jej osobistą sesję zdjęciową w "ubraniu" i soute - skierowałam
się w stronę gabloty i umieściłam w niej swój porcelanowy puchar. O tu:
Ale to nie koniec :D
Pozostała jeszcze do opisania kwestia pudełka, w którym "mieszkał" kubek.
Otóż kartonik został przejęty przez Dużą J, która po kilkunastu minutach zrobiła z niego TO:
No proszę. Matka szczęśliwa i dziecko również :)
P.S. Zagadka: Czy czegoś Wam to nie przypomina?
Tak więc, i10 jeszcze raz dziękuję za wyróżnienie mojego "dokończenia"
No, teraz to już koniec.