piątek, 11 lipca 2014

No to cześć...

Muszę się pożegnać. Robię to z ciężkim sercem i wielkim żalem. Przez te kilka miesięcy napisałam ponad 60 tekstów, wszystkie dla Was. Pokochałam prowadzenie bloga, który z każdym dniem dostarczał mi coraz więcej satysfakcji, która stale rosła wraz z Waszymi wizytami. Przez 7 miesięcy byliście gośćmi w moim domu, jedliście ze mną , spaliście, remontowaliście pokój, leżeliście w szpitalu, koiliście moje stargane przez dzieci nerwy, a teraz? Teraz odchodzę, żegnam się z blogosferą, żegnam się z Wami, bo już tu nie wrócę...Nie wrócę tu jutro, nie wrócę tu pojutrze, nie wrócę tu nawet za... ciężko mi przychodzi pisanie tego pożegnania, żal ściska gardło, łzy leją się ciurkiem na klawiaturę, ale wiem, że muszę Wam wytłumaczyć dlaczego nie będę w stanie napisać żadnego tekstu przez przynajmniej 9 dni...Otóż przyczyną tego jest... och, nie dam rady... OTÓŻ PRZYCZYNĄ TEGO JEST:


Urolop :D

W końcu. Jutro wyjeżdżamy na długo wyczekiwane wakacje, a przez ostatni upalny tydzień, niemal wymarzone. Odliczałyśmy z Dużą J dni wykreślając je w kalendarzu, prasowałyśmy przewiewne sukienki w których nasze ciała miałyby choć odrobinę szansy na nieugotowanie się w wysokiej temperaturze. Wstałyśmy dziś rano radośnie odsłaniając rolety chcąc przywitać się ze słońcem i ... słońca nie było. Jak na złość dziś pogoda postanowiła obrazić się i wypuścić z uprzęży wygłodniały, zimny wiatr. Sama tymczasem okryła się grubą chmurną  pierzynką i zarezerwowała słońce tylko i wyłącznie dla siebie.  Szybkie rozeznanie w prognozie długoterminowej, która jeszcze wczoraj pokazywała najbliższy tydzień pod znakiem słońca i wysokiej temperatury. Dziś uległa zmianie, zapowiadając pochmurne dni o temperaturze 20 stopni. Serio?! SERIO?!
Z pogodą nie wygram, rezerwacji również nie odwołam. Jedziemy, klamka zapadła. To nic, że będę opalać się co najwyżej w lokalnym solarium, to nic, że strój kąpielowy będzie tęsknie zerkał na mój tyłek okryty ciepłymi bawełnianymi majtkami. To nic, że wszystkie nienadmuchane pontony i kółka będą wisieć obok suchych ręczników plażowych i powiewać smutno na wietrze. To wszystko to nic!
Miał być urlop i będzie, nawet z jesienną pogodą. Właściwie to zawsze chciałam pojechać jesienią nad morze. Miliard walizek i toreb sprawdza wytrzymałość bagażnika naszego samochodu, który na sam ich widok zaczął trzeszczeć. Bajki na laptopie wgrane czyli istnieje cień szansy, że przez kilka minut dzieci będą cicho. Oczywiście przez te kilka minut, w których zrobią sobie przerwę w kopaniu oparć naszych foteli samochodowych w celu sprawdzenia, jak bardzo będą majtać nam się głowy zanim wreszcie odpadną.
A na pytanie "Długoooo jeeeszczeeee?" będzie córce odpowiadać samochód, bo nasz samochód mówi i w dodatku jest kobietą! Tak, kazałam Dużej J pytać się nawigacji, która z pewnością na bieżąco będzie ją informować, ile jeszcze czasu nam pozostało do dotarcia.
Tak więc podróż nad Bałtyk czas rozpocząć! Wam życzę miłego urlopu od moich tekstów (nie płaczcie, przecież wrócę) , a sobie? PODOGY, a jakże! Ciao ;)

P.S. Rysunek do tego wpisu jest dziełem Dużej J, która tworzyła go nie widząc jeszcze aktualnej prognozy pogody na czas urlopu.

7 komentarzy:

  1. Nie smutaj, od poniedziałku znowu ciepełko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, wierzę w Twoje słowa i nie patrzę już w prognozy długoterminowe :D

      Usuń
  2. No to mnie wystraszyłaś Wariatko! Miłego wypoczynku i dużo słonka! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Powinnaś napisać "Miłego pobytu", bo wypoczynek z czwórką małych dzieci (nie jedziemy sami) jest chyba niemożliwy :)

      Usuń
    2. Racja! Taka ja stara, a wciąż nie potrafię się wysłowić :D

      Usuń

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)