poniedziałek, 27 stycznia 2014

Sztuka kichania

KICHANIE. Czy kiedykolwiek, ktokolwiek zastanawiał się nad sposobem, w jaki to robi? Oczywiście, że NIE! Tak samo, jak nie zastanawiamy się nad ziewaniem czy mruganiem oczami. Macierzyństwo jednak pokazało mi, że nawet odruchowe czynności, muszą być czasem kompletnie nieodruchowe :-).
Czy macie tak, jak ja, że w miejscach czy sytuacjach, które wymagają absolutnej ciszy i powagi – dopada was histeryczny atak śmiechu, którego opanowanie graniczy z cudem? Czy będąc w Kościele, nawet jeden jedyny raz, nie musieliście wychodzić,  bo dławił was śmiech (nawet nie pamiętając co was właściwie tak rozbawiło) ?
Niestety mnie zdarza się to często i nie mam na myśli tylko sytuacji w Kościele. Kiedy mam leżeć nieruchomo do zdjęcia rentgenowskiego a nagle swędzi  mnie  całe ciało i koniecznie muszę się w tej sekundzie podrapać, kiedy próbuję usnąć, a dopada mnie dziwny ślinotok i jedyne, na czym się skupiam, to na przełykaniu tej napływającej do ust śliny lub kiedy usypiam moje kilkumiesięczne dziecko i chce mi się niesamowicie kichać lub kaszleć… I weź tu człowieku bądź mądry i to opanuj !
A mnie się udało :-)  mogłabym nawet utytułować  siebie Mistrzynią W Kichaniu Po Cichu. W końcu chyba każda Matka wie, że moment uśnięcia dziecka jest niemalże świętą chwilą, więc nie chcemy, absolutnie nie chcemy, zakłócać tego jakże trudnego procesu , jakim jest zasypianie maluszka. Więc żadne kichnięcie czy inna rzecz, na którą mój organizm ma akurat właśnie wtedy ochotę – nie wchodzi w rachubę! Wiem, jak głupio to zabrzmi, ale kicham „wewnątrz” siebie i całkiem po cichutku. I nie wydawało mi się to nadzwyczajną umiejętnością, dopóki nie poprosiłam mojego M, aby też tak spróbował… Po wielu próbach uznał, że prędzej mu oczy wyskoczą, niż mu się uda...  Tak więc w trosce oczy mojego M i ich pozostanie na miejscu – odpuściłam naukę :-)
Teraz na cel obrałam sobie kolejną , jakże przydatną, gdy masz małe dzieci i drewnianą, skrzypiącą podłogę w całym domu – umiejętność lewitacji… albo pójść krok dalej i posiąść umiejętność teleportacji? wierzę, że kiedyś mi się uda ;-) ... co ja plotę... ?
Wiem, co niektórzy mogą sobie pomyśleć : głupia baba przyzwyczaiła dzieci do ciszy absolutnej - niech teraz cierpi.  A ja na to kicham... tylko tak po cichu... ;-)

4 komentarze:

  1. można ćwiczyć opanowanie tej umiejętności, jedynie trzeba oczy przytrzymywać ponieważ tu też ma zastosowanie odwieczna zasada „zachowania energii” :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może objaśnię tę zasadę tym, którzy mogą nie wiedzieć, na czym polega. Najprościej mówiąc : Im głośniej pierdniesz tym mniej śmierdzi. Chciałam zaznaczyć również, że jest to zasada wydedukowana przez mojego M. :-)

      Usuń
  2. Z fizyką nie wygrasz :idea:

    OdpowiedzUsuń
  3. ja jak kicham to całe piętro mnie słyszy, nie mówiąc o wybuchu śmiechu w najmniej odpowiednim momencie :P więc zazdroszczę tej umiejętności, może i u mnie się wyrobi jeszcze zanim pojawi się święta chwila usypiania … :razz:

    OdpowiedzUsuń

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)