poniedziałek, 27 stycznia 2014

Znowu wszyscy zaskoczeni...

Dzisiaj zima zaskoczyła nie tylko drogowców ( którzy przez całe jej trwanie są wiecznie zaskoczeni ), ale i nas. Choć właściwie mniej zaskoczyła – bardziej wkurzyła. W nocy -20 !!! na termometrze, o 8:00 rano wskazywał -17 stopni. Idzie ku lepszemu :D   W każdym razie, postanowiła zadać cios prosto w serce naszego samochodu – akumulator.
Podejrzewam, że w taki sposób postąpiła z setkami samochodów, więc skala wściekłości  wśród kierowców, sięgnęła zenitu. M spóźnił się godzinę do pracy, Duża J natomiast miała frajdę, bo mogła dłużej rano bajki oglądać, przebrana za czarownicę (dziś w przedszkolu mają bal karnawałowy). Chciałam nawet na twarzy namalować jej takiego pipecia na nosie, jakiego mają czarownice, uznała jednak, że tylko duzi mają pipecie, więc będzie niewiarygodną małą czarownicą, jeżeli namaluję jej jakieś zmiany skórne :-)  Cały poranek M latał od strychu do samochodu i od samochodu na strych, w poszukiwaniu sterownika??? Prostownika??? Czegoś, co służy do reanimacji martwego akumulatora. W końcu udało się, pojechali! Ja z zasmarkaną Małą J, nie wyściubiam dziś nosa z domu, zamierzam grzać swoje stare kości :-)

No sorry, taki mamy klimat… ;-)