poniedziałek, 27 stycznia 2014

Babskie wieczory źle się kończą...

Rzadko wychodzę z domu na spotkania ze znajomymi.  Może już się zestarzałam albo tak bardzo zasiedziałam się w domu, że odwykłam? W każdym razie – postanowiłam to zmienić. Któregoś wieczoru umówiłam się z koleżanką na babskie pogaduchy :-) . Ponieważ na co dzień chodzę w wyciągniętych bluzkach i legginsach, postanowiłam -dla odmiany - zrobić się na bóstwo. Założyłam sukienkę (rany, jak ja nie znoszę sukienek ) zrobiłam sobie makijaż, zabrałam kupione wcześniej wino, dałam M buziaka na pożegnanie i niczym nastolatka  pofrunęłam na mile zapowiadający się babski wieczór.
Koleżanka przesympatyczna, dobrze nam się rozmawiało, winka ubywało, humor coraz lepszy, a i tematów coraz więcej … do czasu… po trzecim wypalonym papierosie zaczęła boleć mnie głowa. W 10 minut ból rozhulał się na dobre. Tak więc leżałam na kanapie (byłyśmy w domu mojej znajomej ) i czekałam na przyjazd taxi. Sympatyczna koleżanka odprowadziła mnie do samochodu. Resztkami sił, połykając dosłownie nadchodzące wymioty – wymamrotałam adres domu. Taksówkarz jechał powoli, a w trosce o mój komfort jazdy – podkręcił ogrzewanie i szczelnie zamknął szyby. Jechałam więc w tym smrodzie dyndającej przy lusterku choinki zapachowej, błagając o świeże powietrze i modląc się, by nie zwymiotować kierowcy na głowę. Do domu dotarłam prawie na czworaka. Wiem jak to mogło wyglądać, ale uprzedzę Was, nie byłam pijana. MIGRENA  - to było przekleństwo tego wieczoru. Zdejmując  buty w korytarzu, usłyszałam, że u M jeszcze jest kolega. Postanowiłam trzymać fason i z gracją – jak na damę przystało – wejść do pokoju i przywitać gościa. Po wejściu i przyjęciu ciosu po oczach, zadanym zapalonym światłem, pal licho fason! Rzuciłam się twarzą do kanapy i oddałam cierpieniom. Cierpiałam i cierpiałam, uznałam jednak, że mogę trochę głupio wyglądać, więc obróciłam się na plecy a twarz nakryłam sobie poduszką… Czy to wyglądało lepiej? Nie sądzę… M podał mi tabletki przeciwbólowe. Jeden łyk wody, drugi łyk i …  kierunek – łazienka, cel – katharsis ( takie jakby „oczyszczenie” ). Ten, kto przechodził migrenę wie, co to znaczy. Światło, dźwięk, zapach – wszystko potęguje ból i powoduje mdłości. Kolega M zachował się bardzo taktownie – zrobił wielkie oczy po czym szybko się pożegnał. Na domiar złego , wychodząc słyszał, jak odbija mi się tak mocno, że niejeden mężczyzna by się powstydził… Gdyby sedes był większy – utopiłabym się w nim ze wstydu. M okazał się bardzo pomocny. Przyniósł mi miskę, a poproszony o namoczenie ręczniczka, żebym mogła robić sobie zimne okłady – przyniósł mokry ręcznik plażowy… I co ja mam z tym niby zrobić? Owinąć się cała? No nic, musi być taki ! Ponieważ mdłości nie ustępowały – nie było mowy o połykaniu czegokolwiek przeciwbólowego. Konając więc na kanapie, w tej niewygodnej sukience, pełnej fryzurze i makijażu w którym przypominałam już clowna , a żołądkiem wiszącym przede mną i wywiniętym na lewą stronę – błagałam męża o ostatnią przysługę: „Zastrzel mnie, odrąb głowę, skróć moje męki…”  Niestety nie słyszał zza ściany :neutral:  . O 2:00 w nocy z mokrym turbanem na głowie w końcu zasnęłam, pobekując sobie od czasu do czasu… Śmiało mogę powiedzieć, że tego babskiego wieczoru z pewnością nie zapomnę ani ja, ani mój M i obawiam się, że kolega M – też nie… :oops:

4 komentarze:

  1. jak wychodziłem to nie skojarzyłem, że Ci się odbija. No ale teraz już wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. migrena, nie migrena. jak zwał tak zwał, wyszłaś z wprawy. kiedyś takie stany u Ciebie były nie do pomyślenia… zawsze dumnie kroczyłaś w wałkach na głowie po chałupce, robiłaś make up i trzymałaś się całą noc.
    oj życie towarzyskie Ci już chyba nie służy, aż chce się rzec żeś skazana na dzieci i małżonka ; )

    OdpowiedzUsuń

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)