poniedziałek, 3 marca 2014

Beksa!!!

Pamiętam siebie z czasów dzieciństwa, młodzieńczych lat, a potem wczesnej dorosłości, jako osobę dosyć szybko wzruszającą się. Emocje obejmowały ckliwe filmy, dobrą muzykę, los zwierząt...jako osoba nie posiadająca dzieci oraz nie mająca z nimi do czynienia - nie lubiłam ich, wręcz bałam się, szczególnie niemowląt. Najlepszym sposobem na radzenie sobie z przypadkowym zetknięciem się z jakimś maluchem, który przyglądał mi się uważnie, było ignorowanie go. W zasadzie nawet nie wiem, czemu dzieci wywoływały u mnie takie reakcje. Dziś już jest trochę inaczej, wprawdzie nie uśmiecham się do każdego bobasa w wózku,  bo nadal trochę boję się cudzych dzieci, a raczej tego, że będą płakać na widok mojej ponurej twarzy,  ale już nie ignoruję ich  :) Jest postęp.

W każdym razie, moja wrażliwość na otaczający świat uległa ogromnej zmianie po tym, jak sama zostałam matką. Mniej więcej trzy dni od porodu, następuje tzw.: "kryzys trzeciej doby". Łatwo go poznać. Nagle zaczynasz płakać z jakiegoś powodu, dowolnego: malutkie dłonie noworodka zaciśnięte na twoim wielkim paluchu, za mało mleka w piersiach, za dużo mleka, za krótko śpi dziecko , za długo śpi dziecko, niewygodnie łóżko szpitalne...Wszystko uruchamia bombę płaczu, po której grzyb atomowy lub grzyb łzowy, unosi się przez długi długi czas...a jak już zaczniesz płakać - nie możesz przestać. Tak więc beczysz sobie, choć właściwie już zapomniałaś dlaczego. Co więcej, zaczyna robić się to irytujące nie tylko dla otoczenia i chlipiącej koleżanki na niewygodnym łóżku obok, nie tylko dla męża, który poszedł rano po kawę i jeszcze z niej nie wrócił, a dochodzi 17:00, ale również dla ciebie. Od płaczu twarz zaczyna wyglądać jak po reakcji alergicznej na ugryzienie roju pszczół, ale łzy nadal lecą...
Oczywiście wszystko ma swoje racjonalne wytłumaczenie. Hormony, których wyrzut nastąpił w ciąży, zaczynają opadać, a ich miejsce przejmują nowe, powodując w organizmie "pierdolec hormonalny". Nie masz na to wpływu kobieto ( i mężczyzno będący przy swojej kobiecie też...) musisz to przetrwać.
Sęk w tym, że ten "kryzys trzeciej doby" trwa u mnie do dziś, a to już 11 m-cy od porodu i zaczynam mieć go dość! Pomijając łzy, które zalewają mnie za każdym razem, gdy oglądam wiadomości o kolejnym pobiciu, zamordowaniu czy zagłodzeniu dziecka ( nie jestem w stanie pojąć, co siedzi w chorym łbie rodzica, który robi coś takiego własnemu dziecku?!), to płacz pojawia się u mnie nawet wtedy, gdy nie ma powodu do niego...Nie potrafię nie rozkleić się na filmie...dowolnym...Płaczę na komediach, na dramatach, na horrorach, bo uciekająca bohaterka potknęła się o powalone drzewo w lesie, którego nie zauważyła, złamała nogę, pękła tętnica udowa, krew bryzga na wszystkie strony...a ona taka biedna...i ten morderca idący w ślimaczym tempie, ale zawsze "tuż za", dopada ją, piłą mechaniczną ćwiartuje ciało...ona już nie żyje, buuuuuu, może jednak to przeżyje? buuuuuu...przy okazji morderca tnie powalone drzewo na rozpałkę do kominka, jaki on dzielny, buuuu...
Programy rozrywkowe też mnie nie oszczędzają. Wczoraj na przykład, płakałam oglądając powtórkę X-Factora, całą! Bo ta tak pięknie śpiewała...a ten tak brzydko i jury jemu pojechało, a mi go tak żal...
Coś jeszcze mnie rozczula? Hmmmm... Bajki! Tak tak, kiedyś oglądałam z Dużą J " Meridę Waleczną". Głupia scena: Merida pędziła na koniu, wiatr rozwiewał jej burzę rudych loków, w tle jakaś bajkowa piosenka...a ja ryczę... Zakryłam się jakąś gazetą, żeby Duża J mnie nie przycięła i nie zaczęła pytać. Do dziś dnia nie mam pojęcia, czemu wtedy się rozpłakałam.
Reklamy. Wstyd się przyznać, ale kilka dni temu nawet reklama zacisnęła mi gardło i zwilżyła oczy... tylko tak między nami ;)
Nawet wtedy, gdy nic nie robię - płaczę. Telewizor wyłączony, światło zgaszone, cisza...tylko myśli nie potrafię wyłączyć, a te plotą mi figle i piszą czarne scenariusze, a mi łzy ciurem po policzkach płyną, bo co by było, gdyby...? Rany!!! Przecież ja płaczę więcej, niż noworodek!
Oooo, właśnie na polsacie leci "Avatar"...fabuła tak banalna, że bardziej być nie może, a ja dam sobie rękę uciąć, że jak ten blue guy skończy ujeżdżać swojego ptaka ( bez kosmatych myśli ludziska), będę ukrywać się przed mężem pod kocem, żeby chłopak nie śmiał się z pochlipującej żony...na filmie fantasy...
Tak więc, dzięki macierzyństwu, z dużo płaczącej dziewczyny, stałam się stale płaczącą matką. Niedługo przestanę robić siku, bo mi płynów zabraknie...Ot i ja :)

6 komentarzy:

  1. gdzieś wcięło moj komentarz :P ale napiszę jeszcze raz. mam tak samo jak Ty, szlocham sobie kiedy jest mi smutno, wesoło, jestem szczęśliwa, zła, bezradna, dumna...no zawsze :P i szczerze mówiąc, kiedy zaczynałam czytać ten wpis to miałam nadzieję, że jednak napiszesz, że przetrwanie trzeciej doby zmieniło Cię na zawsze i jesteś bardziej odporna na otaczający świat, co wzbudziło we mnie nadzieję, że i dla mnie jest szansa :P no ale cóż, pozostaje mi się pogodzić z tym, że kręcąca się w moim oku łezka zostanie ze mną na zawsze ;) dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyna... ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że Cię nie pocieszyłam :D witaj w klubie ;)

      Usuń
  2. no i bez macierzyństwa miałaś na tym polu ogromne sukcesy... pamiętam jak oglądaliśmy "Zieloną milę" a ty po cichu stworzyłaś źródło jakiegoś potoku górskiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co mnie zdradziło? bo chyba nie cały mokry rękaw twojej koszulki? ;)

      Usuń
  3. Płacz to nic takiego, czego trzeba się wstydzić. Oczyszcza organizm, szczególnie zatoki, pozwala rozładować na napięcie. A tak sobie myślę, ze tyle w nas kobiety ile płaczu, więc płaczmy na zdrowie nawet reklamach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taki wniosek bardzo mi się podoba :D ostatnio byli u nas znajomi. Ktoś powiedział coś bardzo zabawnego, wszyscy się śmialiśmy, kiedy nagle jeden z gości zapytał się mnie, ze zdziwieniem " a ty się popłakałaś?" Tak więc czasami jest to kłopotliwe :D

      Usuń

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)