poniedziałek, 26 października 2015

Uczennica Napoleona

Posłuchawszy hasła Platformy Obywatelskiej "by żyło się lepiej", ponad rok temu moja siostra wyjechała do Londynu nie tylko za pracą, ale i za odnalezieniem swojego miejsca na ziemi. Biorąc pod uwagę wyniki niedzielnych wyborów - prędko do kraju nie wróci...
 Od czasu wyjazdu jeszcze nie odwiedziła rodzinnych stron, tłumacząc się zmianą mieszkania, zmianą pracy, zmianą czasu z zimowego na letni, brakiem wolnego itp.
I ja to doskonale rozumiałam.

Z okazji nadchodzących urodzin Dużej J, której moja siostra jest matką chrzestną, w porozumieniu z moją mamą, postanowiła zrobić nam niespodziankę i pojawić się na przyjęciu urodzinowym, zaskakując wszystkich swoją niezapowiedzianą wizytą. Wiecie, cała rodzina zasiądzie do stołu, aż nagle spokój przerwie dźwięk domofonu, a na głos "To jaaaa, przyjechaaałaaaam" ogarnie nas euforia, a łzy zaleją nam oczy zamazując obraz na resztę popołudnia.
I wszystko wyszłoby idealnie, "Ochy" i "Ale co ty tu...Jak ty w ogóle...?" wydobywałyby się z naszych zaciśniętych wzruszeniem gardeł, gdyby nie jeden, mały, malutki szczegół...
...
...
...
...
...
...
...gdyby nie zamieściła na facebooku zdjęcia śniadania na znanym mi talerzu, stojącego na znanej mi podkładce, leżącej na znanym mi stole, z podpisem:
"Mama robi najlepsze śniadania" oraz z oznaczeniem, że właśnie jest w Warszawie...
‪Tak. Napoleon byłby z niej naprawdę dumny...

Jeszcze tylko muszę poćwiczyć przed lustrem udawanie zaskoczenia.

Dział transplantologii, w którym oddajemy łapki i serduszka KLIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)