środa, 9 lipca 2014

GOŁO I WESOŁO

Siedzieliśmy naprzeciw siebie. Jego spojrzenie wyraźnie dało mi do zrozumienia czego ode mnie chce. Opierałam się, ale on stawał się coraz cieplejszy, gorący, po chwili zaczął sapać, niemal buchać parą. Rozgrzany nie przyjmował mojej odmowy, choć akurat tego dnia kompletnie nie miałam na to ochoty. Wiedziałam, że jeżeli poddam się, zajmie nam to przynajmniej dwie godziny... Nie tak zamierzałam spędzić letni wieczór, nie ten... Musiałam jednak spełnić swoją powinność. Usiadłam przed nim, wysunęłam prawą rękę i objęłam go dłonią. Zareagował od razu. Robił się coraz cieplejszy, rozpalony, syczał uwalniając z siebie ciśnienie. Pufffff, csssyyyyyy, pufff, cssssssyyyyy, to jedyne odgłosy jakie z siebie wydawał... Co pomoże mi to przetrwać?  Ucieczka myślami w jakieś inne miejsce, będę udawać że mnie tu nie ma, że jestem na plaży, albo chłodzę się w kąpieli morskiej, albo... To powinno pomóc, w końcu dwie godziny z żelazkiem w ręku w  tak upalny wieczór - to nie jest moje ulubione zajęcie.

Wyobrażałam sobie więc zbliżający się urlop, dzieci bawiące się na plaży, nas wypoczywających na kocu i pławiących się w słońcu. No dobra, trochę popłynęłam z nami leżakującymi sobie bez ograniczeń. Tak więc wyobraziłam sobie nas biegających na zmianę po plaży za Małą J i klepiących ją po pleckach po kolejnej próbie napicia się wody morskiej. Delikatny wiaterek muskający nasze opalone ciała, kręcących się wokół sprzedawców krzyczących modelując dziwnie głos: "Gotowaaaanaaaa kukuryyydzaaaa", szum odbijających się od brzegu fal i gołe dzieci. Nie, to nie jest jakaś moja chora fantazja, tylko nic innego jak nagie dzieci, którym rodzice zapomnieli założyć przynajmniej majteczek.
Jaki jest mój pogląd na pozwalanie dzieciom biegać nago po publicznej plaży? Otóż po pierwsze - higiena. Czy wy  rodzice, pomijając już wstyd, chcielibyście usiąść gołym tyłkiem na piachu, a potem spędzić dodatkowy czas pod prysznicem na pozbycie się jego resztek z miejsc intymnych? Czy wy rodzicie czulibyście się dobrze biegając po łące, odpoczywając sobie gdzieś nieopodal mrowiska i czując jak trawa smyra was tam, gdzie akurat nie trawa powinna?
 Podczas niedawnego pobytu na plaży, spacerowałam za Małą J, która z wielkim zapałem brodziła w wodzie i próbowała ją pić. Nic nadzwyczajnego, sytuacja jakich wiele. W pewnym momencie zorientowałam się, że najzwyczajniej w świecie zrobiła sobie kupę. Ja założyłam jej pampersa do pływania i dzięki temu ominęło mnie spalenie się ze wstydu, gdyby pieluchy tej nie było, a jej kupa niczym bojka dryfowałaby sobie w dziecięcym brodziku. Niestety dwójka innych maluchów nie miała pampersów i bezwiednie siusiała sobie do wody nie przerywając zabawy. Oczywiście wiem, że mało kto, nawet dorosły, wychodzi do toalety nieopodal za potrzebą, tym bardziej nie  małe dzieci, które jeszcze nie potrafią tego kontrolować. Wiem, że jezioro służy nie tylko do schłodzenia siebie, ale w zależności od potrzeby, raz jest śmietnikiem, raz klozetem, a raz wanną w której można się umyć albo spłukać sobie farbę z włosów. Tak, i takiej sytuacji byłam kiedyś świadkiem. Pozostawię to bez komentarza. Otóż podczas tego samego pobytu na plaży, moją uwagę zwróciła jeszcze następująca rzecz:
Na oko dziesięcioletni chłopiec wszedł do wody - jak Pan Bóg go stworzył i czymś się bawił. Dostrzegłszy to, Duża J nie mogła oderwać od niego wzroku i dosłownie słyszałam jej myśli i kłębiące się w głowie pytania "Ale czemu on nie ma kąpielówek? Jak to? Ale ma dziwnego siusiaka, dobrze, że ja nie mam..."  Nie razi mnie widok małych golasów, nie oburza mnie nawet większy chłopczyk soute na plaży. Staram się ignorować taki obrazek, a jeżeli już ów chłopczyk postanowił stanąć bezpośrednio naprzeciw mnie - potraktuję go z podobną swobodą, jakby te kąpielówki jednak na sobie miał, co nie znaczy, że  będę czuć się równie swobodnie, bo nie. Będę skrępowana. Nie nim. Sobą. Nie odwrócę się też ostentacyjnie prychając.
Jestem w stanie zrozumieć roczne golaski, nie jestem w stanie zrozumieć pląsające nago kilkulatki ,które skaczą i robią szpagaty w wodzie ukazując to, czego nie powinny. Duża J ma 5 lat i czuje wstyd. Nie przebierze się na plaży bez okrycia jej ręcznikiem. Szanuję to i nie zmuszam jej do ściągania stroju publicznie. Nieraz słyszę z ust pokolenia mojej mamy, że za ich czasów puszczało się dzieci nago i nie było to nic niemoralnego. Owszem, to nie jest nic niemoralnego, ale to były tamte czasy, a teraz mamy obecne czasy. To nie nagość naszych pociech jest niemoralna. Niemoralne i nienormalne jest to, jak tę nagość mogą wykorzystać niektórzy dorośli. Jak pisałam, staram się zignorować gołe dziecko, bo nie wypada patrzeć na nagie dzieci, poza tym krępuje mnie taki widok, bo nie wiem jak się zachować. Mnóstwo innych rodziców na tej samej plaży będzie miało podobne odczucia. Inna część plażowiczów potraktuje ten widok za normalny, inna za oburzający, a jeszcze inna...pójdzie w krzaki i zrobi sobie dobrze. Czy naprawdę chcecie, rodzice, żeby wasze dziecko było w roli głównej w chorych fantazjach jakiegoś zboka? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że wśród tych wszystkich zgromadzonych ludzi może być człowiek, który potem będzie się w domu  masturbować wyobrażając sobie wasze dziecko? No właśnie...dlatego zarówno Mała J jak i Duża J nie hasają po plaży z gołymi pupami, jak bardzo by słodkie one nie były.

8 komentarzy:

  1. Arlnie-co do żelazka-opis bezbłędny.. .:D !!! Ja mam podobnie... 4 osoby, sterta prasowania i wieczorne pfffffffff, ssssyyyyyy...

    A co do malych golasów-100 % racji... pedofile uwielbiają takie miejsca !!! a wstyd przed nagością... moje maluchy nie mają, wie na paradowanie bez kąpielówek czy pieluchy na plaży bym nie pozwoliła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wiele rzeczy, których nie lubię, ale prasowanie znajduje się w ścisłej czołówce :)

      Usuń
  2. Moje dziecko mimo, że małe zawsze na plaży w majteczkach bawełnianych. Nawet jak miał nieco ponad rok tak było ale to dlatego, że on już sygnalizował kupę, w majtki nie zrobił. Mimo, że trudno i higienę w takich warunkach wydawało mi się to chociaż trochę higieniczne i bezpieczne

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje córki też od małego zawsze na plaży były w strojach lub majteczkach, ewentualnie w pampersie do pływania. Wg mnie też to jest bardziej higieniczne niż ich brak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Popieram w 100 % !
    Prasowanie mozecie podrzucić mnie, mnie nie przeszkadza ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śledzę bardzo mocno blogi parentingowe te znane i mniej znane i mam nieodparte wrażenie, że wpis o podobnej tematyce był przez jedną z mam przytaczany. Co więcej, w swoim poście nawet odnosisz się do sytuacji opisanej w jej wpisie. Dam Ci jedną radę - skoro już to robisz, tzn. KOPIUJESZ to podaj chociaż źródło swojej "inspiracji", bo było nie było - w totalny sposób pokierowałaś się pomysłem przytoczonym przez inną osobę. Życzę Ci więcej kreatywności i samodzielności w działaniu, bo kotlet odgrzewany w kiepskiej mikrofali smakuje jak kapeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet doskonale wiem o którym wpisie mówisz. Masz na myśli post Joanny Jaskółki z "Matka jest tylko jedna", której bloga czytam z wielką przyjemnością. Też go czytałam i nawet skomentowałam! Myślisz, że pojawiając się u niej na blogu, komentując podpisując się swoimi danymi, nie jak Ty - anonimowo - kopiowałabym sobie treści? Tak w życiu jednak bywa, że nie da się uniknąć podobnych sytuacji jak w tym przypadku na plaży, zwłaszcza, że dzieci puszczane nago w różnym wieku spotkasz we wszystkich regionach świata. Ja wyraziłam swoją opinię na ten temat, a że w podobnym czasie pojawiły się nasze wpisy - początek wakacji, sezon plażowania rozpoczęty i temat jak najbardziej "na czasie" Duża J była świadkiem, z resztą jak napisałam, bacznie przyglądała się temu chłopcu. Opisałam to, co widziałam i jakie są w związku z tym moje odczucia. Nie da się uniknąć podobnych tematów, jak chociażby ze "smutnym autobusikiem" o którym pisało wielu blogerów wyrażając często niemal identyczne zdania i argumenty... To jest przykład tego, że istnieje wiele wspólnych tematów, które poruszają blogi parentingowe. Dziękuję również za życzenia. Tobie życzę większej uwagi w czytaniu, bo to, że temat podobny, nie oznacza, że skopiowany. Poza tym wiesz ile on przeleżał w roboczych, zanim ujrzał światło dzienne? No właśnie, a ja wiem :) Wpadłyśmy z Jaskółką na ten sam pomysł na wpis po prostu i tyle. Pozdrawiam

      Usuń

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)