sobota, 26 kwietnia 2014

Nigdy nie mów "Nigdy"

Nie jestem w stanie zliczyć ile razy obiecywałam sobie: " Nigdy nie będę taka, jak moja mama". Za każdym razem, gdy kazała mi coś zrobić "teraz" nie "zaraz", zabraniała czegoś, karała, powtarzałam sobie te postanowienie w duchu. Wydawało mi się, że jej szczęście zależy od panującego w domu porządku i to jest dla niej najistotniejsze. Pranie, odkurzanie, sprzątanie w swoim pokoju? Zdecydowanie bardziej wolałam spotkać się ze znajomymi, iść na imprezę, pooglądać tv, skupić się na sobie i jakości swojego życia, a nie na lataniu ze ścierką i mopem po domu. Powtarzane jak mantra:

- Głodne dzieci w Afryce oddałyby wszystko za taki posiłek, a wy marudzicie!
działało na mnie, jak płachta na byka.
- A co mnie obchodzą dzieci w Afryce? Ja jestem tu, w Polsce. Chętnie oddam im swoją porcję zupy jarzynowej czy szpinaku - odpowiadałam.
Gdy w łazience myjąc zęby przyglądałam się mamie, jak czyści z makijażu twarz, po czym sięga po wacik i przeciera nim umywalkę i kran - przewracałam oczami. Ile razy dziennie można polerować i tak lśniącą baterię? Gdy wyjmowała z pralki ubrania i zamiast wrzucić wszystkie do miski - segregowała majtki, skarpety, resztę wytrzepywała i składała w kostkę - wzruszałam ramionami. Przecież i tak wszystko trzeba będzie wyjąć i rozwiesić. Gdy przeszkadzał mamie piasek szorujący pod kapciami  - kręciłam głową. Mi nie przeszkadzał, bo nie nosiłam kapci.
- Jak możecie wytrzymać w takim bałaganie?! O dom trzeba dbać - mówiła załamując nad nami ręce.
- Wg ciebie tu jest bałagan, wg nas - nie. Nie wszyscy są takimi perfekcjonistami jak ty mamo. - odpowiadałyśmy.
Nie było łatwo dorastać pod srogim okiem mamy, dlatego ja postanowiłam nie być SANEPIDEM dla swoich dzieci.
Aż pewnego dnia, stojąc nad Dużą J w kuchni, która grzebała łyżką w zimnej już zupie jarzynowej:
- Dzieci w Afryce byłyby wdzięczne za taką zupę - mówiłam.
Uniosła wzrok znad talerza i spojrzała się na mnie tak, jak ja patrzyłam się w identycznej sytuacji na swoją mamę. To było jak uszczypnięcie w policzek. Deja vu?
Aż któregoś wieczoru, po demakijażu sięgnęłam po wacik i zaczęłam nim przecierać umywalkę i baterię. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, zaśmiałam się do siebie "Skąd ja to znam?" .
Aż  jednego popołudnia, widząc mojego M opróżniającego pralkę, zaczęłam go intensywnie instruować co i jak należy segregować. Ujrzałam przed oczami tę sytuację 10 lat wstecz, tylko to ja wtedy wyciągałam pranie, a instruowała mnie mama.
Aż podczas prasowania kolejnego ręcznika, przechodzący obok M zapytał ze zdziwieniem:
- Co ty, ręczniki nawet prasujesz?
- No tak, dzięki temu będą miękkie- odpowiedziałam znanym mi z dzieciństwa tonem.
Aż któregoś dnia wróciwszy ze spaceru chwyciłam za odkurzacz, bo piasek pod stopami doprowadzał mnie do szału. To nic, że odkurzałam rano. Chodzenie boso też nie pomogło...
Choćbym się zapierała rękami i nogami - pewnych rzeczy nie jestem w stanie z siebie wyeliminować i wcale tego nie chcę. Teraz patrzę na wszystko z innej perspektywy. Już nie nastolatki, tylko mamy dwóch córek. Mam świadomość tego, że nie błysk w domu jest w życiu najważniejszy, ale błysk radości w oczach dziecka. Wyznaję jednak zasadę : uporządkowany dom - uporządkowane życie. Staram się spędzać z dziećmi dużo czasu na zabawach, spacerach, ale też uczyć je sprzątania, odkładania rzeczy na miejsce, tego, że każdy ma swoje obowiązki z których musi się wywiązywać itd. "Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąca", to prawda. Ja nasiąknęłam i trącam... i dlatego uważam na to, jakie priorytety przekazuję moim dzieciom. Nie muszą być perfekcjonistkami, ich pokoje niech nie lśnią jak ( tu wstaw co uważasz ), niech są za to obowiązkowe, systematyczne i szczęśliwe przede wszystkim. Czy uważam, że moja mama była idealna? Nie. Czy ja jestem idealna? Oczywiście, że nie. Czy wg mnie moja mama była dobrą mamą? Jak najbardziej! Kochała nas, nadal kocha, przekazywała nam to, czego sama była nauczona przez swoich rodziców. Czy ja jestem dobrą mamą? Nie mnie to oceniać. Wiele rzeczy bym w sobie zmieniła, wielu zdań bym nie wypowiedziała gdybym mogła cofnąć czas, ale nie mogę. Mam natomiast tego świadomość, a to już chyba coś? Pewnego dnia podczas rozmowy z Dużą J usłyszałam z jej ust zdanie, które kilka dni wcześniej ja wypowiedziałam w jej kierunku. Brzmiało dokładnie tak samo i tym samym tonem, którym ja do niej mówiłam.
Równie dobrze mogłabym teraz pewnie napisać, że woda jest mokra i nie będzie to nowość, ale należy zwracać uwagę na to, jakie wzorce przekazujemy swoim dzieciom, bo kiedyś tego samego będą uczyć swoje potomstwo.
A Ciebie Mamo kocham bardzo mocno, to Ty mnie ukształtowałaś i nauczyłaś tego, co teraz zamierzam przekazać swoim córkom. Dziękuję Tobie za wszystko D.  :*


5 komentarzy:

  1. Ameryki nie odkryłaś, ale otworzyłaś mi oczy na "oczywistą oczywistość". Dzięki!
    P.S. Wzruszające!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh tez sie na tym lapie i tez mialam zalozenie " bede inna " ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz :) Pewnie miliony matek miało takie założenie i też się łapią na powielaniu schematów :)

      Usuń
  3. latami w ciągłym poczuciu winy, że tyle rzeczy w życiu robiłam nie tak, jak powinnam i jak bym tego pragnęła....że, gdybym mogła cofnąć czas, to poświęcałabym go więcej na rozwój swoich dzieci a nie ciągłe "ogarnianie" do kupy domu i nielekkiego życia poprzez wypełnianie zbyt dużej ilości obowiązków ......ale warto było czekać tyle lat na to wzruszające wyznanie na blogu, że jednak coś w życiu udało mi się.......moje kochane dzieci !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało się Tobie więcej niż "coś" :) Możesz być z siebie naprawdę dumna! Tylko więcej pozytywnego nastawienia do życia, żebyś za 30 lat, siedząc w fotelu bujanym, znów nie myślała sobie " gdybym mogła cofnąć czas to...". Całuję mocno :)

      Usuń

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)