niedziela, 24 lutego 2019

CISZA

Od ponad półtora roku trwała cisza. Martwa, zimna, czarna, przeszywająca mnie na wskroś i pozbawiająca choć resztek życiowej pasji- cisza. Cisza na blogu, cisza na facebooku. Cisza twórcza...   
    Bynajmniej nie w moim życiu. Przez półtora roku wszystkie siły, finanse, myśli, finanse, działania i finanse, no i oczywiście finanse, skierowane były na jeden cel: wykończenie domu. I siebie przy okazji. Nocowaliśmy na budowie, kąpaliśmy się na budowie, kładliśmy razem panele, malowaliśmy do drugiej w nocy ściany, skręcaliśmy meble, zwoziliśmy tony uzbieranych przez te wszystkie lata rzeczy, wyrzuciliśmy też tony, Bóg jeden wie, w jakim celu magazynowanych szpargałów podpisanych „A nuż się przyda”, przesuwaliśmy meble z kąta w kąt szukając własnego feng shui, aż w końcu zasiedliliśmy się we własnym, okupionym łzami, zmęczeniem, kłótniami i pojednaniami domu.
Nauczyliśmy się spać  przy pełnym gwiazd i lśniącym księżycem niebie, przy odgłosie rykowiska tuż pod domem lub przy brzęczeniu komara, który znikał wraz z zapaleniem światła. Początkowo brakowało nam dźwięku samochodów i spokojnego drżenia kamienicy podczas przejeżdżania obok autobusu. Brakowało nam dzwonienia ratusza sygnalizującego upływ kolejnego kwadransa. Brakowało nam cosobotnich awantur pod domem wracających z pobliskich barów, tryskających testosteronem i alkoholem imprezowiczów...Ogółem było się z czym żegnać i za czym tęsknić. Nie było to łatwe, ale daliśmy radę. Nauczyliśmy się wstawać budzeni świergotem ptaków lub po prostu budzeni ciszą. Oddychać czystym powietrzem, pić kawę na podwórku siedząc na kamieniu, brodzić po kostki w błocie, bo nie mamy jeszcze kostki brukowej oraz myć zęby w bidecie, gdy czekaliśmy na wykonanie szafki łazienkowej. Nauczyłam się gotować wybitne obiady na kuchence turystycznej gdy nie mieliśmy jeszcze gotowej kuchni oraz jeść rodzinny obiad na podłodze. Myć naczynia w prowizorycznej umywalce wielkości salaterki oraz malować się do pracy i układać włosy przy podręcznym lusterku. Nauczyłam się w końcu piec własny chleb (jak czytaliście poprzednie wpisy, wiecie, że do tej pory w tej kategorii przeżywałam pasmo niepowodzeń) oraz kupować świeże jajka od sąsiadki, do której mogę iść w gumakach, albo nawet boso – jeśli mam ochotę i pogoda na to pozwala. Nauczyłam się chodzić na spacery po niekończących się polach, rozpoznawać ślady zwierząt oraz (co może wydawać się niemożliwe i dla niektórych oznaczać koniec świata) poznałam życie poza zasięgiem. No signal. Tu musimy ze sobą rozmawiać, o zgrozo, twarzą w twarz. Ale najważniejsze, czego się nauczyłam, to CISZY, co wbrew pozorom nie jest łatwe. Żyjąc w mieście, bombardowana z każdej strony wszelakimi hałasami, w pędzie między pracą, dodatkowymi zajęciami dzieci, zakupami i obowiązkami, skupiona na wszystkim wokół, tylko nie na sobie,zapomniałam, jak to jest słyszeć ciszę. I nie to, że nie słyszeć nic. Dosłownie - słyszeć ciszę. Słyszeć siebie...
    Może ten pierwszy, po tak długiej przerwie wpis, powinien być prześmieszny, z każdej linijki powinien tryskać żart oraz zabawna historia o tym, jak zamontowaliśmy szafkę łazienkową do góry nogami, jak stolarz przebił sobie rękę gwoździem, jak pękła szyba w oknie balkonowym od za blisko postawionej kozy, jak płakałam przez inne fronty kuchenne, aniżeli te, które zamówiłam, jak kazałam stolarzom zdjąć buty do pracy, bo właśnie pomyłam podłogi i spodziewam się pierwszej wizyty rodziny, po czym żałowałam, bo od zapachu ich skarpet szczypały mnie oczy,  czy jak omyłkowo pomalowaliśmy salon w pudrowy róż przeznaczony do pokoju córki. Niech ten pierwszy po przerwie wpis będzie właśnie taki. Trochę zalatujący starzeniem się, melancholią i wewnętrzną ciszą. Opisy krajobrazów Wam daruję – nie zamierzam pisać „Nad Niemnem II”. 
Zatem witajcie na nowej ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)