sobota, 21 lutego 2015

Bunt na chacie czyli jak wiele jeszcze pracy nad moją mamą.

Jestem już dorosła. No dobra... Jestem już prawie dorosła. Niedługo skończę dwa lata. Gdybym była psem, miałabym jakieś 14 lat! Umiem chodzić,biegać, skakać z kanapy prosto na miękki brzuch taty, potrafię założyć wszystkie rodzaje butów, nawet te duże pantofle mamy na obcasach, doskonale mówię... No co? Że rozumieją mnie tylko rodzice? Mówię świetnie, tylko nie w języku dorosłych. W moim własnym, a to też się liczy. Jem sama, choć zdecydowanie preferuję posługiwanie się jedynie rękoma, bez użycia łyżki czy widelczyka. To bardzo fajne uczucie, gdy przeciskam jedzenie między palcami. Jest takie miękkie i ciepłe...jak kremik! I karmię nim swoje włosy, policzki, próbuję włożyć do brzucha przez drugą buzię, tylko ona się nie otwiera. Dziwne, bo taty buzia, nazywa ją pępkiem, mówi gdy ściśnie ją palcami. Strasznie mnie to bawi, bo nie ma w niej zębów. Choć czasem z drugiej buzi, tata wyjmuje kłaczki. Pewnie jej nie smakują... Karmię też swoje rajstopki, krzesełko i podłogę. Lubię karmić wszystko. Tylko mama tego jakoś nie rozumie.

W związku z tym, że jestem już taka duża i samodzielna, nie potrzebuję ciągłej pomocy mamy...niczyjej pomocy nie potrzebuję. Żadnego nadzoru ani narzucania mi tego co i kiedy mam robić, też nie potrzebuję. I bardzo, ale to bardzo denerwuje mnie, gdy ktoś próbuje mną rządzić! O, idziemy na spacer? Ale ja nie chcę teraz iść na dwór. Wolę się bawić mamo. I co z tego, że jest ładna pogoda? Ja chcę się bawić i koniec. Co robisz mamo?! Nie dam sobie założyć ani rajstopek, ani spodni, ani nawet skarpetek. Po moim trupie. Jeżeli mam już iść dada, to tylko i wyłącznie z gołymi nogami. Że zimno? Że brrr? Nie dla mnie. Ja nie chcę i nie lubię się ubierać... A matka nie daje za wygraną...Czas na scenę. Uuuaaaaaa! Rzucam się na podłogę i krzyczę. Widzisz mamo jak cierpię? Tak mnie zezłościłaś, że mam ochotę cię uderzyć! Albo ugryźć! Czemu na mnie nie patrzysz? Może przysunę się bliżej, żeby żadna moja łza nie umknęła twoim oczom. Ja tu histeryzuję, a ty wciąż mnie ignorujesz i nadal chcesz iść na spacer... No dobra. Niech ci będzie, ale na moich zasadach. Daj mi rajstopki i sama się ubiorę. I co z tego, że to nie jest takie łatwe? Umiem zrobić wszystko! No już, daj mi je. Zaraz, jak to było? Tu powinnam włożyć jedną nogę, a tam drugą. Okej, biorę rajstopy w ręce, podnoszę nogę... Póki co wszystko idzie jak z płatka, teraz tylko wepchnąć stopę...Dziwne te rajstopy. W ogóle noga nie chce mi w nie wejść. To na pewno ubranie dla ludzi? Może powinnam włożyć obie nogi naraz? No dobra. Podnoszę obie nogi, naciągam rajstopy... A gdzie przedziałek? Teraz to ja wyglądam jak syrena. Ał! Wywróciłam się do tyłu na dodatek... Nie zabieraj mi rajstop mamo! Mówiłam, że ubiorę się sama i tak będzie! I co z tego, że już późno? Jesteś przecież kobietą, więc wiesz doskonale ile czasu zajmuje szykowanie się do wyjścia. Przecież nie wyjdę ubrana byle jak. Zostaw je, bo znów rzucę się na podłogę. No. Grzeczna mama. Na czym to ja...? A, już wiem. Jedna noga do góry, druga, teraz siup do środka i gotowe! Trochę niewymiarowe są te rajstopy. Na jakieś dziecko o wyjątkowo krótkich nogach...takich do kolan... i długich stopach... W każdym razie możemy już iść. Że co? Jeszcze spodnie? Kurtka? I CZAPKA?! W takim razie nigdzie nie idę. Nie i koniec. Jak żyję, nie założę na siebie tych rzeczy. Sama idziesz papa? Jasne...i tak mnie nie zostawisz. Czemu otwierasz mamo drzwi? Co ty robisz? Gdzie wychodzisz? Nie zamykaj za sobą drzwi. No nie. Moja mama wyszła za te drzwi i zniknęła. Na zawsze! Oddajcie mi moją mamę wy wstrętne drzwi! Uff, oddały. Mamo, nie możesz sama wychodzić bo znikniesz i nigdy cię już nie zobaczę. Przytul mnie. Zaraz, a czemu zakładasz mi kurtkę? Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniłyśmy. I rękawiczki?! Teraz to już przesadziłaś. Wpadam w rozpacz.
Jednak lubię chodzić na spacery. Ładnie pachnie, mam dużo miejsca do biegania, a wszędzie są hałhały i miałmiały. O! Tam leży coś fajnego. Muszę pobiec. Co to? Puść mnie mamo! Przecież chcę tam iść. I co z tego, że tu jeżdżą brumbrumy. To kolorowe coś po drugiej stronie ulicy jest ważniejsze od wszystkich brumbrumów na świecie mamo. Puszczaj mnie! Nie będę trzymać cię za rękę! Chcę iść sama. Chcę być wolna. Powiedziałam puszczaj, nie obchodzi mnie, że tu jest ulica. Nie dajesz mi wyboru. Rzucam się na chodnik i robię scenę. Patrz jak mi źle! Widzisz? Widzisz do jakiego stanu mnie doprowadziłaś? Nie podnoś mnie ty potworze. Jestem nieszczęśliwa i ubezwłasnowolniona. Tak, dobrze słyszysz! Powiedziałam, nie podnoś mnie! Jak mogłaś wziąć mnie na ręce. Moje nogi same umieją biegać. Patrz jakie są silne i jak wierzgam nimi. Ręce też mam silne. Widzisz jak nimi macham? Mam przestać cię bić i kopać? To postaw mnie na ziemię. No dobra, dam już tobie tę rękę, tylko chodźmy w końcu do tego kolorowego czegoś. Eeee to tylko papierek.
Gdzie ty mnie prowadzisz? Zaraz zaraz. Ja znam tę drogę. Ona biegnie prosto do naszego domu, a ja nie chcę jeszcze wracać. Idziemy w drugą stronę, słyszysz? Że zimno już? I chcesz do łazienki? Oj niemądra mamo... Wystarczyło założyć sobie pampersa, jak ja. Mogłabyś wtedy spacerować ile dusza zapragnie. No tak, zaraz powiesz jeszcze, że jesteś głodna. A paróweczki dla siebie nie mogłaś wziąć? Gdybyś powiedziała wcześniej, nie zjadłabym wszystkich wafli ryżowych tylko dałabym ci jednego. Mamo, puść moją rękę i nie ciągnij mnie do domu! Powiedziałam nie! Po raz kolejny zmusiłaś mnie do ostateczności. Rzucam się na ziemię. Moje życie jest okropne! Patrzcie ludzie jak mi jest źle. Ona chce zaprowadzić mnie do domu. Ona, moja mama! Nie zagadujcie do mnie. Tu się rozpacza! Jaka kałuża? Gdzie? A, ta... Jak mogłaś dać mi rzucić się w kałużę mamo?! Teraz jestem mokra! Przez ciebie! Chcę na ręce... No weź mnie mamo na te ręce, widzisz przecież, że mam zmoczoną kurtkę. Nareszcie klatka schodowa. Milion schodów, a na samej górze jest nasz dom. Teraz możesz już mnie puścić. No postaw mnie mamo wreszcie na te schody, chcę wejść sama! Za żadną rękę nie będę ciebie trzymać. Jestem przecież duża. Że schody za strome? Daj spokój, nie dla mnie. O, pod pachami możesz mnie trzymać. Jeden schodek...jeden schodek...druuuuuugiiiiiii...schoooooooodek...trzeeeeeeeeciiiii...eeeeeeciiii...schooooodeeeeek... Nie mam już siły. Muszę usiąść i odpocząć. Albo zejdę na sam dół i zacznę od początku. Po co bierzesz mnie znów na te ręce? Jakiś kompleks masz czy coś? I co z tego, że jestem mokra! Są ważniejsze w życiu rzeczy niż przebranie się w suche majtki. Ja chcę teraz zejść na sam dół i zacząć od nowa wspinaczkę po schodach. Jedeeeen schooooodeeeeek...druuuuugiii...uuuugiiii...schodeeek...trzeeeeeeciiiii....eeeciiiii...schooodeee...eeeek... Zsikasz się zaraz? Oj przestań. Jeszcze tylko czterdzieści dwa schody i będziemy w domu.
Nie dała wejść. Zero możliwości rozwoju w tym domu. Wniosła mnie na samą górę. To patrz, co ci teraz zrobię mamo. Wejdę w tych ubłoconych butach i będę biegać w nich po całym mieszkaniu. Goń mnie! Hahahahaha ale masz minę. Wbiegam na dyyyyywaaaaan, berek! Mówisz, że ubłocę cały dywan? I co z tego? Wypierzesz przecież. Złap mnie mamo! Wskakuję na kanapę, tu mnie nie dopadniesz, hahahahaha. Przestań, hahahahaha, przes...hahahahaha...przestań mnie gilgotać! No dobra, już dam ci się rozebrać. I tak zrobiło mi się gorąco. Pora jedzenia? Hura! Tylko pamiętaj, ja jem SAMA. No, jedzcie włoski. I brzuszna buzio, też masz kawałek marchewki. No już, łykaj. Udało się, wepchnęłam. Teraz rajstopki, macie swoją porcję... i kolej na mnie. Wszyscy pojedli? Świetnie. A gdzie ty mnie mamo zabierasz? Po co znów mnie myjesz i przebierasz? I czemu wkładasz moje ubrania do tej głośnej maszyny? Przecież one zawsze wychodzą z niej mokre...i głodne. A teraz dokąd idziemy? Co to, to nie! Nie zamierzam spać! Dorośli nie śpią w ciągu dnia, a przypominam ci mamo, że ja jestem już prawie dorosła. Pogadajmy sobie lepiej. Bo w zasadzie, to chciałam... ...chci...aaałaaam...pooo...wieee....eeeedzieć...żeeeeee...cięęęęęę...kooooo...oooo...ooochaaaamm...tylkooooo...jeeee....eeeeszczeeee...muuuuu...uuuszęęęę...nad tobą poooo...oczy mi się zamykają...muszę nad tobą jeszcze popracować mamo...

Jeżeli podobał Ci się wpis, możesz oddać na niego swój głos klikając w zBLOGOwani


12 komentarzy:

  1. Ta opisywana mama to sadystka jakas okrutna :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To zła kobieta była :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. "była"??? Co jej zrobiłeś brutalu ?!

    OdpowiedzUsuń
  4. kęsim, kęsim... jak to się drzewiej mawiał ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ściąłeś jej głowę?! I kto tu jest sadystą? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. To brzydka glowa była ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dobrze, że ten wpis jest o całkiem nieznanym mi dziecku i zupełnie obcej kobiecie... :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdybym była nią, zapewne zrobiłoby mi się przykro...

    OdpowiedzUsuń
  9. No ale nie jesteś. Twoja głową jest całkiem całkiem :-)
    A ona... ona to jakąś taka całkiem bez głowy kobitka :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. Matka Królów23 lutego 2015 19:03

    No fakt - wystarczyło założyć pampersa.... :). Z perspektywy dziecka Matka to ciężki kawałek chleba ;). Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")

    OdpowiedzUsuń
  11. Już zdarza mi się czasem z nerwów ssać kciuka, więc kto wie...może i niedługo przyjdzie kolej na pampersy ;P

    OdpowiedzUsuń

Fajnie że mnie odwiedziłaś/eś. Mam nadzieję, że spędziłaś/eś tu miło czas. Możesz podzielić się swoimi wrażeniami w komentarzach, możesz też zachować opinię wyłącznie dla siebie. Oczywiście komentarze obraźliwe zostaną usunięte z wiadomych przyczyn. Dzięki :)